Kraków bez fajerwerków
Jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu trudno by było komukolwiek wyobrazić sobie Sylwestra bez fajerwerków – zarówno dużych pokazów, jak i odpalanych pod blokami sklepowych petard. Od tego czasu świat się jednak zmienił – a raczej zwiększyła się świadomość tego, że chwila przyjemności patrzenia na sztuczne ognie jest okupiona ogromnym cierpieniem zwierząt. Dlatego całe miasta odchodzą od tego zwyczaju, zmieniając go np. na pokazy laserowe. Czy tak może też stać się w Krakowie? Rezolucję w tej sprawie, autorstwa klubu Kraków dla Mieszkańców, przyjęła właśnie Rada Miasta Krakowa.
Krakowscy radni podjęli już próbę zakazania fajerwerków – w lutym 2009 przyjęto uchwałę w tej sprawie. Została ona jednak unieważniona przez wojewodę małopolskiego. Uznał on, że radni naruszyli „obowiązujący porządek prawny” – czyli zadziałali niezgodnie z ogólnopolskimi przepisami. Ten przykład służy od tamtej pory Jackowi Majchrowskiemu jako koronny argument do odmowy za każdym razem, kiedy ktoś apeluje do niego o wprowadzenie zakazu. Takich apeli, zarówno ze strony radnych, jak i mieszkańców, było już wiele. Żeby więc można było zakazać fajerwerków, konieczne są zmiany w prawie ogólnopolskim, które dadzą taką możliwość samorządom. O to właśnie apelują do Premiera i ministrów radni Krakowa dla Mieszkańców w swojej rezolucji. Dlaczego właśnie teraz? Żeby dać rządowi czas na zmianę przepisów, na co potrzeba kilka miesięcy.
Jest co najmniej kilka argumentów przeciw używaniu fajerwerków. Zawarte w nich substancje zanieczyszczają środowisko – przede wszystkim powietrze, ale też glebę i wody, bo pyły przecież opadają. A w materiałach pirotechnicznych znaleźć można m.in. ołów, bar, chrom i chlorki. Oczywiste jest też, że nieumiejętne czy bezmyślne odpalanie sztucznych ogni prowadzi do wypadków i pożarów. Jednak to cierpienie zwierząt jest głównym argumentem przeciwników. Przemawiają za nim konkretne dane – choćby te gromadzone przez krakowskie schronisko dla bezdomnych zwierząt. Okres okołosylwestrowy należy do tych, kiedy trafia tam najwięcej zwierzaków, zwłaszcza psów, najliczniejsze są także zaginięcia zgłaszane przez właścicieli. Uciekające w panice psiaki często są ranne, bo ulegają wypadkom. Z powodu hałasu cierpią także żyjące w mieście dzikie zwierzęta – ptaki czy dziki. Nie jest nam trudno wyobrazić sobie, co przeżywa pies narażony na taki huk – my po prostu nie możemy sobie tego wyobrazić. Słuch psa jest 50 (sic!) razy wrażliwszy od naszego. Małgorzata Niedoma, zoopsycholog, behawiorystka psów i kotów, w jednym z wywiadów zaproponowała ciekawy myślowy eksperyment, pozwalający wyobrazić sobie, co czują zwierzaki narażone na hałas wystrzałów: „każdy z nas ma jakiegoś znajomego czy kogoś z rodziny, który boi się latania. Fundowanie psom i innym zwierzętom rozrywek typu strzelanie w sylwestra jest porównywalne do tego, jakbyśmy tych naszych przyjaciół, którzy boją się latania, przymusowo zapakowali do samolotu. Jak będą reagowały systemy nerwowe tych ludzi?”