Koniec procesu Król – Gibała: sądowa wygrana lidera Logicznej Alternatywy

Aktualności
08.11.2016

Sąd Rejonowy dla Krakowa – Śródmieścia umorzył dzisiaj sprawę wniesioną przeciw Łukaszowi Gibale przez wiceprezydent Krakowa Katarzynę Król, co jednoznacznie potwierdza, że słowa Gibały o pracy dla Król za łapówkę były prawdziwe. – Cieszę się z tego wyroku – mówił dzisiaj przed gmachem sądu lider LA. – Ale jednocześnie niestety potwierdza on, że w Krakowie mamy do czynienia z zamkniętym klubem Jacka Majchrowskiego, który działa na zasadzie „ręka rękę myje”. A na jednej z tych rąk jest zegarek – łapówka – dodał.

Przypomnijmy – po publicznych wypowiedziach Łukasza Gibały w toku kampanii referendalnej, kiedy mówił on o tym, że Katarzyna Król dostała pracę w urzędzie za łapówkę – zegarek wręczony Janowi Tajsterowi, wiceprezydent Krakowa wniosła przeciw Gibale sprawę do sądu. Dzisiejsza decyzja sądu zamyka temat – oznacza, że złożony przez Król akt oskarżenia był całkowicie bezpodstawny. – Ta decyzja sądu dowodzi, że ludzie zatrudnieni przez Jacka Majchrowskiego i jego podwładnych to zamknięty klub, do którego można się wkupić łapówką. Ten klub działa za nasze pieniądze – komentował dzisiaj lider LA. – Skoro wiceprezydentem miasta zostaje ktoś, kto wcześniej dostał pracę za łapówkę i Jacek Majchrowski doskonale o tym wie, to jaki to jest wzór dla innych urzędników? A jaki wzór dla dzieci? Bo przecież Katarzyna Król jest wiceprezydentem do spraw edukacji – mówił Gibała. – A jak się muszą czuć zwykli Krakowianie, którzy kiedyś ubiegali się uczciwie i bez łapówek o pracę w urzędzie, ale jej nie dostali? Co sobie mają pomyśleć odnośnie tego, w jaki sposób robi się karierę w administracji Majchrowskiego, skoro ktoś, kto wcześniej dostał pracę za łapówkę, jest dzisiaj na prawie samym szczycie w tej hierarchii? – dodał.

W trakcie procesu wyszły na jaw dodatkowe fakty kompromitujące Król. Według dokumentów, Katarzyna Król dostała pracę w wyniku konkursu. Konkurs składał się rzekomo z rozmowy kwalifikacyjnej oraz testu. – Żadnej rozmowy jednak nie było, jak przyznała sama Król, a test był przez nią wypełniany bez żadnego nadzoru i zawierał pytania, z których część znała, a nawet sama wymyśliła – dodaje Gibała.

To żenujące. Cały ten konkurs na stanowisko rzecznika prasowego był jedną wielką fikcją – twierdzi Łukasz Gibała. Za tę fikcję odpowiadali urzędnicy, którzy wówczas zarządzali ZDiK-iem – ich podpisy widnieją na dokumentacji konkursowej. To m.in. Jan Tajster, którego jeszcze niedawno Jacek Majchrowski chciał posadzić na fotelu szefa ZIKiT-u, oraz Iwona Król, która ciągle współzarządza ZIKiT-em (jako wicedyrektor ds. inwestycji), mimo że prokuratura postawiła jej zarzuty.

Warto pamiętać, że cała ta dzisiaj zakończona sądowa batalia rozpoczęła się w kontekście referendalnym. – Pojawia się pytanie, dlaczego – wiedząc, że mam rację i o jej zatrudnieniu w ZDiK mówię prawdę – Katarzyna Król zdecydowała się na wniesienie sprawy do sądu? Dla mnie odpowiedź jest jasna: to wszystko to jeden wielki teatr, manipulacja ze strony Jacka Majchrowskiego i jego otoczenia. Ci ludzie, chcąc za wszelką cenę utrzymać swoje stołki, próbowali wprowadzić opinię publiczną w błąd, rzucając bezpodstawne oskarżenia pod moim adresem – podsumowuje Gibała.